Miejsce znajduje się tuż przy jednym z wejść na główny plac przed bazyliką. Jest szczególne, choć przez wielu niedostrzegane. W oprawie drzew i krzewów, za szybą z pleksiglasu, portugalscy emigranci z Niemiec ustawili segment, który jakimś sposobem udało im się zdobyć i przetransportować z Berlina do swej ojczyzny.
Mieli jednak Portugalczycy rację. Właściwie odczytali jego symbolikę: to znak, to dowód uwolnienia przez Maryję świata od niebezpieczeństwa nuklearnej zagłady. Bo czyż da się wytłumaczyć tak zwaną logiką dziejów fenomen upadku systemu komunistycznego? Czy można zrozumieć, jak było możliwe rozmontowanie – środkami pokojowymi, prawie bez wystrzału, bez milionów ofiar – systemu sowieckiej opresji, budowanego przez dziesięciolecia za cenę niewyobrażalnej nędzy własnych ludzi; systemu opartego na kulcie uzbrojenia i armii, która aż do upadłego miała bronić urojonego raju na ziemi?
Tu, przy tym betonowym świadku komunistycznej ideologii i jej eksportu poza granice własnego państwa, symbolu uwikłania się całych społeczeństw w bezsens, a zatem symbolu najnowszej historii, wcale nie Portugalii, lecz świata, warto zadumać się nad cudem naszych czasów. Rozpatrzmy symbolikę trzech dat. Oto one: objawienia Maryjne w 1917 roku, homilia Jana Pawła II w Warszawie w 1979 roku i początek przemian w Polsce – a za nimi w Europie i na całym świecie – w roku 1989.
1917 – 1979 – 1989
Pan Bóg ingeruje w dzieje świata, a czyni to w sposób tak subtelny, że aż zakryty. Tak utajony, że tylko umysły ożywione głębszą wiarą potrafią odkryć i zrozumieć tajemniczy mechanizm „głosu czasów”. Maryja jako Matka ludzi, a więc żywy i czujący człowiek, tyle że istniejący osobowo i realnie w niebie, jest bardziej bezpośrednia i w trudnych momentach historii ingeruje wprost. Jak tu, w Fatimie, na pastwisku Cova da Iria.Trojgu dzieciom z wioski Adjustrel, Łucji, Franciszkowi i Hiacyncie, przekazała orędzie do świata. A wybrała datę kluczową, rok 1917, czwarty rok szaleńczej wojny w Europie i na świecie, siódmy rok okrutnych prześladowań Kościoła w Portugalii z ramienia masońskich i antyklerykalnych rządów, rok bolszewickiej rewolucji w Rosji, rok meksykańskiej konstytucji w duchu ideologii otwarcie walczącej z Bogiem, która przyczyni się w Meksyku do krwawej wojny pod hasłem Viva Christo Rey.
|
W roku 1979 Jan Paweł II podjął drugą – po meksykańskim Guadalupe – pielgrzymkę w czasie swojego pontyfikatu. Przyjechał w odwiedziny do ojczyzny. Jego słowa na warszawskim placu, zwanym podówczas placem Zwycięstwa, miały moc Bożej ingerencji: Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!
I stało się. Obudziło się społeczeństwo.
W roku 1989 rozpoczął się proces rozmontowywania systemu komunistycznego. Ale czy wszystko poszło we właściwym kierunku? Chciałoby się włożyć w usta Maryi słowa, które mogłaby skierować do Polaków: Ja, wasza Matka, w tym wszystkim wam pomogłam, a wy coście zrobili z daną wam szansą zagospodarowania wolności? I dalej: czy Rosja nawróciła się po upadku komunizmu? Po okresie przemian i zamętu raczej przepoczwarzyła się w rodzaj hybrydy, powracając do militarystycznych ambicji, czego obecnie jesteśmy świadkami. Czy o takie nawrócenie chodziło? I czy nawrócenie miało dotyczyć tylko Rosji? A co z Polską? A co z Europą, bezpłodną babcią, jak trafnie nazwał ją papież Franciszek, z Europą, która ma jeszcze tylko siłę wprowadzać w życie kolejne niedorzeczności i propagować zagrażającą życiu ideologię niszczenia rodziny, tradycji i chrześcijaństwa? Ideologia neoliberalizmu usiłuje podważyć sam fundament ludzkiej egzystencji, właśnie rodzinę. A wszystko to w imię przewrotnie pojętej tolerancji i całkowitego wyzwolenia człowieka od tego, co jest zasadą jego wartości: zdrowy rozsądek. Wcześniej nigdy bym nawet nie pomyślał, że dożyję czasów, kiedy znajdą się na świecie ludzie, i to liczni, którzy potrafią wznieść się na szczyt absurdów, twierdząc, że jest się mężczyzną lub kobietą według własnego osądu i wyboru, a nie z kondycji psychosomatycznej. A więc płeć jest wytworem kultury, nie natury! I ci ludzie próbują to szaleństwo wdrożyć społeczeństwom pod groźbą różnorakich sankcji.
Wśród znaków i symboli
Po Mszy Świętej, odprawianej w Kaplicy Objawień na długo przed wschodem słońca, udałem się do bazyliki, tego imponującego kościoła imitującego Bazylikę Świętego Piotra w Rzymie i kolumnadę Berniniego, by pokłonić się dzieciom fatimskim spoczywającym w bocznej kaplicy. Czy Franciszek i Hiacynta musieli umrzeć w tak młodym wieku? Czy nie mogli żyć dłużej? Maryja widocznie chciała mieć te czyste dusze przy sobie. Wystarczyło, żeby przy życiu pozostała najstarsza z trójki dzieci, Łucja, później karmelitanka bosa, jako naoczny świadek tamtych wydarzeń. Żeby mogła spotkać się z Janem Pawłem II, kiedy przybył on kolejny raz do Fatimy, w 1982 roku jako pielgrzym dziękujący Fatimskiej Pani za ocalenie mu życia podczas zamachu dokonanego 13 maja 1981 roku, w dzień upamiętniający pierwsze z sześciu objawień Matki Bożej w Fatimie.Do rodzinnej wioski dzieci fatimskich, Adjustrel, wędruje się pieszo ścieżką pośrodku gaju oliwnego, miejscami zacienioną rozrosłymi eukaliptusami i portugalską dębiną o twardych, drobnych listeczkach. Ścieżka ta jest ścieżką Drogi Krzyżowej, a jej poszczególne stacje ufundowali z własnych środków węgierscy emigranci, którzy po inwazji sowieckiej na Węgry w 1956 roku znaleźli schronienie w Stanach Zjednoczonych. I ta okoliczność też ma wartość symbolu.
Bo Fatima jest pełna symboli i znaków. Nie tak dawno jeszcze z zuchwałością lansowano tezę o końcu historii, tezę absurdalną, jakby nie chcąc pamiętać, że każdy miniony dzień już jest historią. Ale w tej tezie chodziło o to, by głosić, że panem historii jest człowiek, istota władna zaradzić wszelkim potrzebom. Tymczasem, jak widać gołym okiem, rzeczywistość wymknęła się dziś spod kontroli człowieka, przyspiesza i zmierza w niebezpiecznym i nieznanym kierunku. Przestrogi i rady Maryi w Fatimie nabierają obecnie aktualności jak nigdy dotąd.
Jan Gać |