23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zawodówki wracają do łask

Ocena: 0
2657

Coraz więcej młodych ludzi decyduje się na naukę w szkołach zawodowych lub technikach. Nie idą do liceum, żeby potem startować na studia. Fach w ręku zapewnia im o wiele większe możliwości znalezienia pracy.

Michał skończył geografię na Uniwersytecie Warszawskim. Niestety, pracy w swoim zawodzie nie znalazł, choć szukał jej przez kilka miesięcy.

– W sumie 120 razy wysłałem CV. Bardzo chciałem pracować w instytucjach badawczych, ale okazało się to zupełnie niemożliwe. Większość moich znajomych próbowała znaleźć pracę w szkole, jeszcze inni jako meteorolodzy, ale bezskutecznie – opowiada – i tylko dzięki temu, że znam języki obce, udało mi się znaleźć pracę dorywczą jako tłumacz.

Marta z kolei jest absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wróciłam do rodzinnego Kalisza i pracuję jako ekspedientka w sklepie. Najbardziej chciałam uczyć w szkole, ale takiego zatrudnienia nie znalazłam. Niewielu moim znajomym udało się zacząć pracować w wyuczonym zawodzie – tłumaczy.

Takich przypadków wszyscy znamy wiele. A statystyki jasno pokazują: historycy, psychologowie, socjologowie, politolodzy, absolwenci stosunków międzynarodowych, kulturoznawstwa nie mogą znaleźć pracy. Dlatego od kilku lat zauważalny jest stały trend – szkoły zawodowe oraz technika są coraz częściej wybierane przez młodych ludzi. W ubiegłym roku zdecydowało się na nie aż 55 proc. gimnazjalistów. Krzywdzący stereotyp, że uczniowie, którzy się nie uczą i są gorsi od rówieśników, trafiają do szkół zawodowych, jest już dzisiaj w wielu przypadkach nieaktualny.

– Ludzie młodzi wolą mieć pracę niż papierek, że skończyli wyższą uczelnię, po której i tak nie mogą znaleźć żadnego zatrudnienia. Coraz częstsze podejmowanie decyzji o zdobyciu konkretnego fachu pokazuje, że młodzi Polacy zachowują się racjonalnie – mówi dla „Idziemy” Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

 

Kto zawinił?

– Od kilkunastu lat widzimy tzw. obłęd skolaryzacji i rywalizację między państwami w podnoszeniu liczby obywateli z wyższym wykształceniem. Jest to kompletny absurd, wyższe wykształcenie po prostu nie jest dla wszystkich. Powinny je zdobywać jedynie osoby, które mają zdolność abstrakcyjnego myślenia. A w każdym społeczeństwie jest to zaledwie 4-5 procent. Reszcie wyższe wykształcenie nie jest do niczego potrzebne – przekonuje Cezary Kaźmierczak.

I ostro krytykuje reformę systemu edukacji, bo było to – mówi – złe i niepotrzebne. W dodatku Polska skopiowała bez zrozumienia model systemu oświaty ze Stanów Zjednoczonych.

– W Ameryce tzw. bachelor degree, czyli nasz polski licencjat, to de facto szkoła zawodowa. W USA ludzie na tym etapie uczą się praktyki. Teorię poznają dopiero na samym końcu. U nas kompletnie odwrócono tę zasadę. Studenci od początku uczą się tylko teorii. Który pracodawca będzie potem chciał dać im pracę? – zaznacza Kaźmierczak.

Z czego wynika, że szkoły zawodowe tak długo były traktowane jako te gorsze?

– Zdecydowanie chodzi o trendy kulturowe. Z PRL-u pozostał w umysłach wielu ludzi stereotyp pijanego robola, właśnie po zawodówce. Media zaczęły pokazywać tylko tych młodych ludzi, którzy studiują. Ci, którzy wykonują prace fizyczne, zniknęli z ekranów i łamów gazet. Teraz z powrotem odbudowuje się etos pracy fizycznej – stwierdza prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

I od razu dodaje:

– Mamy do czynienia z nieodpowiedzialnością państwa polskiego. Jeżeli państwowe uniwersytety na pierwszy rok studiów takich kierunków, jak socjologia, dziennikarstwo czy politologia, przyjmują tysiące kandydatów, to jest to po prostu oszustwo. Przecież uniwersytety powinny być instytucjami zaufania społecznego. To pokazuje, jak się zachowuje państwo polskie w stosunku do swoich obywateli.

Nie da się ukryć, że dzisiaj stan polskiego szkolnictwa zawodowego jest fatalny. Samorządy po kolei zamykały szkoły gastronomiczne, kolejowe, budowlane – przez co fachowców jest dosłownie jak na lekarstwo.

Nie brakuje ofert pracy dla kelnerów, 
handlowców, ślusarzy, glazurników, 
tynkarzy, kierowców, sprzątaczek, murarzy, 
techników, cukierników, brukarzy czy fryzjerów

Czy będzie lepiej? „900 mln euro będzie w najbliższych latach wydane na szkoły zawodowe w Polsce z poziomu regionów; trzeba zrobić wszystko, aby były dobrze wydane” – zapowiedziała była już minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska we wrześniu tego roku. „Trzeba wykorzystać wszystkie możliwe instrumenty, żeby zbliżyć szkoły zawodowe do rynku pracy”.

A jeszcze wcześniej zapowiadała: „Każdy pracodawca, który zdecyduje się na utworzenie praktyk w swojej firmie, dostanie 5 tysięcy złotych na rok na każdego ucznia, na każde stanowisko do praktyk”.

Z tego względu rok szkolny 2014/2015 był ogłoszony Rokiem Szkoły Zawodowców. MEN uruchomiło również internetową mapę zawodów i szkół.

Jak wynika ze statystyk, wśród najpopularniejszych kierunków kształcenia, które młodzież wybiera w technikach, znajdują się głównie: informatyk, technik ekonomista, technik budownictwa oraz hotelarstwa. Natomiast szkoły zawodowe wiodą prym w kierunkach: sprzedawca, fryzjer, mechanik samochodowy, murarz i oczywiście kucharz. Młodzież ma możliwość kształcenia się w sumie w 194 zawodach, a z nich wyodrębniono 255 kwalifikacji. W Polsce jest 1957 techników i 1684 zasadnicze szkoły zawodowe.

 

Pracownicy na wagę złota

Na stronie Urzędu Pracy m.st. Warszawy nie brakuje ofert pracy dla kelnerów, handlowców, ślusarzy, glazurników, tynkarzy, kierowców, sprzątaczek, murarzy, techników, cukierników, brukarzy czy fryzjerów.

– Moja szefowa szukała do salonu fryzjerki. Znalazła dopiero po kilku miesiącach, choć oferowała bardzo korzystne warunki i całkiem solidną pensję – mówi Wiktoria Kasprzycka – a ja, kiedy skończyłam szkołę, nie narzekałam na kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia. Pracę znalazłam po dwóch tygodniach.

– Niedawno budowałem dom. I mogę stwierdzić, że są bardzo duże problemy ze znalezieniem fachowców. A przecież tu chodzi o konkretne stawki, o których absolwenci kierunków humanistycznych mogą tylko pomarzyć – zaznacza Cezary Kaźmierczak.

– Skończyłam szkołę gastronomiczną już kilka lat temu. Rodzice początkowo nie byli zadowoleni z mojego wyboru, tym bardziej że dwie moje siostry w tym samym czasie studiowały. Ja jednak wiedziałam, że postępuję słusznie. Efekt jest taki, że siostry nie pracują w swoich zawodach i długo nie mogły znaleźć zatrudnienia. Ja natomiast po kilku tygodniach zaczęłam pracować w restauracji – mówi Marta Wilczek – i uważam teraz, że bardzo ważne jest uświadamianie społeczeństwu, że ci, którzy kończą zawodówki, wcale nie są gorsi od innych. Mój wybór był podyktowany tym, że chciałam szybko się usamodzielnić i zacząć pracować. I to się udało – dodaje.

Maria Kowalewska jest absolwentką szkoły hotelarsko-gastronomicznej i dzięki temu – podkreśla – nie musiała wyjeżdżać do pracy do większego miasta.

– Mieszkam w Sopocie, a tu przecież nie brakuje hoteli, pensjonatów, które przyjmują turystów. Dlatego z pracą nie miałam kłopotów. Poza tym, już w czasie nauki w szkole odbywałam praktyki, dzięki czemu o wiele łatwiej było mi na starcie – opowiada.

– Nie mam wątpliwości, że młodzież, decydując się na dalsze etapy edukacji, powinna zwrócić uwagę, jakich zawodów jest jak na lekarstwo w jej regionie. To zdecydowanie ułatwia podjęcie decyzji – podkreśla.

 

Liczby mówią same za siebie

„Znalezienie pierwszego zatrudnienia było znacznie łatwiejsze dla osób z wykształceniem zawodowym (92). Natomiast najrzadziej zalety zauważają absolwenci szkół ogólnokształcących (51)” – czytamy na stronie Work Service S.A.

W badaniu, które zrealizował Millward Brown na zlecenie Work Service S.A., zapytano przedsiębiorców, jakich kompetencji brakuje osobom kończącym edukację. Aż w 93 proc. odpowiedzieli, że chodzi o brak praktycznych umiejętności, w 78 proc. – o brak doświadczenia zawodowego, a w 63 proc. – brak wiedzy potrzebnej do wykonywania zawodu.

Młodzi ludzie, którzy startują do samodzielnego życia z konkretnymi umiejętnościami, na zdobywanie wiedzy – z każdego zakresu, nawet z filozofii czy teologii – będą mieli i szansę, i czas, jeśli tylko zechcą. Edukacja ustawiczna nie jest w zaniku, wręcz odwrotnie. Studia zaoczne nie wygasły. A zawód daje wyposażenie na całe życie.

Ewelina Steczkowska
fot. Michał Ziółkowski/Idziemy
Idziemy nr 48 (531), 29 listopada 2015 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter