Jeszcze kilkanaście lat temu tkwiliśmy w przekonaniu o niezastępowalnej roli pisma. Dziś przekaz na naszych oczach ulega zmianie.
fot. Tohamina/FreepikMało kto wyobraża sobie życie bez mediów cyfrowych. Za sprawą przenoszenia aktywności społecznej, politycznej, kulturalnej, a także religijnej do sieci realne relacje i spotkania są zastępowane przez to, co wirtualne. Szeroki dostęp do informacji, komentarzy, obrazów i profili spowodował, że coraz więcej czasu spędzamy w internecie.
MOWA NAD PISMEM
Owe cyfrowe zachowania sprawiają, że coraz większą popularnością cieszą się udostępniane w internecie filmiki, konferencje, wykłady, słuchowiska i podcasty. W mediach i na kanałach – YouTube, Spotify, Dezzer – znajdziemy miliony treści, historii i wypowiedzi. Istotnym motywem ich sukcesu jest dostępność, łatwość w odbieraniu prezentowanych treści, a także swoboda wielozadaniowości (słuchając wykładów czy audiobooków, można równocześnie robić inne rzeczy). Tak oto w globalnym doświadczeniu milionów ludzi pojawiła się mocna konkurencja dla pisma. Okazało się, że dzięki technologii nie musimy już posiadać ani czytać książek i gazet – możemy tych treści posłuchać.
Przez wiele wieków pismo było uprzywilejowane. Obecnie, dzięki możliwościom, jakie dają telefony komórkowe, miniaturyzacja technologii i internet, bardzo szybko przechodzimy od słowa pisanego do słowa mówionego (komendy) i audiowizualizacji treści. Większość z nas jednak nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji tych ułatwień. Wymieńmy kilka, które nasuwają się od razu.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 17-18 (963), 28 kwietnia 2024 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 26 kwietnia 2024