16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Siedem cudów

Ocena: 0
4553

Gdybyśmy patrzyli w kategoriach ekonomicznych, to nigdy nie zdecydowalibyśmy się na siódemkę dzieci. Ale Pan Bóg nam udowodnił, że się o nas troszczy – mówią Wanda i Adam Ekielscy.

Nie wyobrażają sobie mniejszej rodziny. Kiedy część dzieci wyjeżdża na wakacje i zostaje ich tylko troje albo czworo, w domu robi się jakoś pusto. – Nie wiem, kim byśmy teraz byli, gdyby nie nasze dzieci. Może nie układałoby się między nami tak dobrze? – mówi prowokacyjnie Adam. – Każde dziecko to cudowne lekarstwo na egoizm. Przecież tyle razy chciałbym się położyć, odpocząć, mieć święty spokój. Gdyby nie dzieci, pewnie popadłbym w lenistwo. Oczywiście nie twierdzę, że jeśli ktoś ma jedno dziecko, to jest egoistą i leniem – dodaje szybko. – Bardzo szanuję także tych, którzy mają mniejsze rodziny. Niektórzy przecież wcale nie mogą mieć dzieci... Każde poczęcie i narodziny to jest przedziwna tajemnica Stwórcy.

 

W rozmowie z Bogiem

Wanda od najmłodszych lat miała kontakt z siostrami zakonnymi, Adam rozważał wstąpienie do seminarium. Ostatecznie jednak oboje zdecydowali się na naukę w Instytucie Studiów nad Rodziną na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Właśnie tam się poznali. – Wcześniej uczyłem się w technikum hutniczym, ale nie interesowały mnie przedmioty zawodowe. Często na lekcjach czytałem pod ławką książki o miłości i małżeństwie – wspomina ojciec rodziny. – Pamiętam nawet taki epizod z technikum: kiedyś nauczyciel nie przyszedł na lekcję, więc ja wyszedłem na środek i zacząłem mówić... właśnie o małżeństwie. O dziwo, wszyscy słuchali. Czułem, że ten temat jest dla mnie ważny, więc na studiach chłonąłem wiedzę jak gąbka.

Pobrali się w 1982 r. Na początku chcieli mieć troje, może czworo dzieci. Zmiana nastawienia przyszła po narodzinach pierwszej córki. – Wyobrażałem sobie, że jeśli zdecydujemy się na drugie dziecko, to od razu będziemy je mieć. Ale po pięciu miesiącach starań nic się nie wydarzyło. Pytałem: „Panie Boże, o co tutaj chodzi?”. Wtedy przyszła refleksja. Powiedziałem do Pana Boga: „No tak... teraz widzę, że postawiłem siebie na Twoim miejscu, bo stwierdziłem, że chcę kolejne dziecko, i tak ma być. A przecież to Ty jesteś Stwórcą. Niech będzie, jak Ty chcesz”. I już w następnym miesiącu poczęła się nasza druga córka – opowiada Adam. – To był przełom w moim spojrzeniu na rodzinę. Uświadomiłem sobie, że czwórka dzieci to moja własna koncepcja, w której nie uwzględniałem Bożego pomysłu. Potem każde nasze kolejne dziecko poczynało się w dialogu z Bogiem, rozeznawaniu Jego woli.

 

Pokora i zaufanie

Najstarsza jest Justyna, obecnie żona i matka, artysta plastyk. Druga córka, Joanna Maria, poszła w ślady rodziców – ukończyła Wydział Studiów o Rodzinie. Oboje z mężem są katechetami w diecezji warszawsko-praskiej. Trzecia córka, Małgosia, kończy studia z architektury. Kolejnym dzieckiem jest Piotr, u którego w wieku czterech lat ujawniła się choroba zdiagnozowana jako zespół Lennoxa-Gasteau. Objawy: cechy autystyczne, upośledzenie umysłowe i epilepsja lekooporna. – Jego choroba jest dla nas mocnym doświadczeniem, nauczyła nas pokory. Wiele razy byliśmy i wciąż jesteśmy wobec niej bezsilni – przyznają rodzice.

Na samym początku choroby Piotra urodził się piąty syn państwa Ekielskich, Michał. Dziś jest uczniem drugiej klasy katolickiego liceum. Myśl o szóstym dziecku wydawała się szaleństwem. – Teraz Piotrek ma w miarę stabilny stan, ale na początku było z nim bardzo źle – wspomina jego mama. – Kiedy miał atak padaczkowy, krzyczał okropnym, rozdzierającym głosem. Byłam wtedy tak nerwowa, że budziłam się w nocy, kiedy tylko słyszałam jakiś hałas, bo myślałam, że to Piotrek... Było nam naprawdę ciężko. A mimo wszystko czułam, że Pan Bóg zapyta mnie o szóste dziecko.

Trzy lata po Michale na świat przyszedł Grześ, dziś uczeń pierwszej klasy katolickiego gimnazjum. Najmłodszym synem jest dziewięcioletni Jan Paweł. Wanda urodziła go w wieku 47 lat, w co trudno było uwierzyć lekarzom. – Przed poczęciem siódmego dziecka przez parę miesięcy kłóciłem się z Panem Bogiem – zwierza się Adam. – Pojechałem na Jasną Górę i pytałem w modlitwie Matkę Bożą, czy mamy mieć kolejne dziecko. Usłyszałem w sercu Jej głos: „Tak!”. Miesiąc później znów byłem przejazdem na Jasnej Górze. I w czasie modlitwy usłyszałem słowa: „Chciałabym, żeby to dziecko było wotum wdzięczności za dzieci, które nie mogą się urodzić”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter