24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Nie czyń drugiemu...

Ocena: 0
1783
Należy szukać takich sposobów wyrażania swoich praw obywatelskich, które dopuścilibyśmy także wobec samych siebie.
Z prof. Michałem Królikowskim, prawnikiem, b. wiceministrem sprawiedliwości, rozmawia Monika Odrobińska


W czasie czytania sztuki „Golgota Picnic” w świetlicy Krytyki Politycznej w Gdańsku 17-latka rozpyliła substancję o nieprzyjemnym zapachu. Sąd w trybie nakazowym, bez jej udziału, zasądził karę miesiąca ograniczenia wolności, zobowiązując do wykonania w tym czasie 40 godzin nieodpłatnej pracy na cele społeczne. Dlaczego oskarżona nie mogła uczestniczyć w procesie i bronić się, zanim zapadł wyrok?


W sprawach, w których przesłanki są obiektywne, gdy wina nie budzi wątpliwości, sąd orzeka bez udziału stron. Ponieważ nie ma konieczności uruchamiania rozprawy dla spraw błahych, sąd wydaje wyrok podczas posiedzenia. Taki wyrok doręcza się potem obwinionemu i poucza się go o możliwości jego zaskarżenia. Jeśli jadę samochodem i przekraczam prędkość, to dopuszczam się wykroczenia, jeśli prowadzę w stanie nietrzeźwym, jestem winien przestępstwa. O ile w przypadku przestępstwa postępowanie wszczyna się za każdym razem, o tyle w przypadku wykroczenia o tym, czy postępowanie wszczynać czy nie, decydują organy ścigania. Postępowanie jest uproszczone i nie jest to odnotowane w Krajowym Rejestrze Karnym – tak jak nie odnotowuje się tam przekroczenia prędkości. Wobec 17-latki postąpiono więc zgodnie z zapisem Kodeksu wykroczeń.


Ale mamy tu do czynienia z interpretacją wagi wykroczenia i decyzją: tym wykroczeniem się zajmiemy, a innym nie. Chłopaka w złotej sukience, który zakłócił wykład ks. prof. Bortkiewicza o gender wykrzykując: „wasze dzieci będą takie jak my”, nie dotknęła żadna kara. Możemy mówić o podwójnych standardach?


Policja nie musi tłumaczyć, dlaczego jedno wykroczenie ściga, a innego nie. To tak jak jednemu kierowcy przekraczającemu prędkość wypiszą mandat, a innego wypuszczą „na piękne oczy”. Tego rodzaju różnicowanie podejścia do spraw tego samego kalibru jest naganne. Jeśli tym, co różni te dwie sprawy – czytanie obrazoburczej dla katolików sztuki i odrzucany przez lewackie środowiska wykład na temat gender – jest światopogląd „winowajców”, to rodzi się pytanie: dlaczego organy ścigania jedną stronę chronią, a drugiej strony nie? Tu mamy do czynienia z dwoma przypadkami, do których dodałbym i trzeci – zakłócenie wykładu mjr. Baumana przez narodowców, na których zapadł wyrok aresztu i grzywny. Nie możemy więc mówić o działaniu systemowym. Ale trzeba podkreślić, że jest to rodzaj dyskryminacji i jest to naganne.


Czyli państwo zamiast skutecznie upominać się o obywatela, jest reprezentantem interesów określonych grup społecznych?

Wspomniane przykłady rzeczywiście pokazują, że organy ścigania działają w sposób wybiórczy – chroniąc przedstawicieli jednych wartości, a przedstawicieli innych wartości – nie. Jest to, niestety, wpisane w wadliwość prawa. Niewątpliwie, w przypadku kwalifikowania wykroczenia przez organy ścigania możliwości interpretacyjne są szerokie i organy te mają więcej swobody w podejmowaniu decyzji. Ale nie można powiedzieć, że państwo reprezentuje określone grupy interesów, kiedy zaniechało interesu obywatela. Można za to powiedzieć, że doszło do odmiennych decyzji policji w sprawie związanej z kręgami katolickimi i w sprawie związanej z kręgami lewackimi. Jeśli byłaby to stała tendencja, byłoby to naganne, ale pamiętajmy, że mówimy zaledwie o kilku przykładach.


Jak więc mamy się bronić? I nie mam na myśli tego, że damy się zastraszyć i będziemy siedzieć cicho.

Trzeba podkreślić, że w postępowaniu nakazowym istnieje możliwość odwołania. Osoba oskarżona może wnieść zaskarżenie wyroku, wówczas zostanie on anulowany i sprawa skierowana zostanie na rozprawę. A tam będzie się już toczyć z udziałem oskarżonego i świadków. To tak jak w przypadku mandatu – dostanę go, bo policjant uznał moją ewidentną, obiektywną winę. Ale mogę się od niego odwołać. Należy pamiętać, że metoda 17-latki i pana w złotej sukience to broń obosieczna. Jeśli atak na ks. Bortkiewicza jest nieakceptowany i powinien być ścigany, to to samo dotyczy rozpylenia nieprzyjemnej substancji podczas odczytywania sztuki „Golgota Picnic”. Zakłócanie legalnych zgromadzeń jest wykroczeniem. Mogę trzymać baner, mogę się modlić, ale nie mogę uniemożliwiać zgromadzenia metodami mającymi charakter inwazyjny. Pamiętamy człowieka-motyla – członka Krytyki Politycznej, który podczas procesji Bożego Ciała „fruwał” wokół ludzi. Owszem, przeszkadzał, ale nie uniemożliwił zgromadzenia. Ale gdyby wystawił megafon i głośno nadawał piosenki Nirvany, byłoby to zakłócenie. Podkreślam: sztuka „Golgota Picnic” może nas katolików boleć, ale nie mamy prawa rozbijać zgromadzeń, na których się ją czyta czy wystawia, jeśli chcemy, aby i naszych zgromadzeń nie zakłócano. Należy szukać takich sposobów wyrażania swoich praw obywatelskich, które dopuścilibyśmy także wobec samych siebie.


Wyznawcy innych światopoglądów nam katolikom mogą wejść na głowę, a nam pozostaje cicha modlitwa. I wszystko w świetle prawa…

rozmawiała Monika Odrobińska
Idziemy nr 42 (474), 19 października 2014 r.




PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter