29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Święcenia naszych synów

Ocena: 0
13765
Taka sytuacja jest raczej niezwykła: w maju starszy z braci przyjmie święcenia kapłańskie w Rzymie, młodszy – w Warszawie. Franciszek jest diakonem Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, starszy o sześć lat Stanisław – diakonem Opus Dei.
Od lewej: diakon Franciszek, Wanda, diakon Stanisław, Jan, Andrzej Urmańscy

– Bóg sam wybiera. My nie modliliśmy się wprost o powołanie kapłańskie. Modliliśmy się i modlimy nadal, żeby nasze dzieci dobrze wybierały to, co jest dla nich w Bożym planie – mówią Wanda i Andrzej Urmańscy.

Zaufaj

– Bardziej zaskoczeni byliśmy decyzją Franka – komentują rodzice. – W gimnazjum i liceum nie spodziewałem się, że pójdę do seminarium. Grałem w koszykówkę, chciałem być sportowcem – opowiada syn.

Stanisław w szkole średniej odnalazł się w Opus Dei i został celibatariuszem. – Po maturze w Batorym zdecydowałem się na SGH, skończyłem finanse i bankowość – mówi diakon Stanisław Urmański. Wtedy został skierowany do Rzymu na Uniwersytet Świętego Krzyża. – Wiedzieliśmy, że jest to droga, która nie musi, ale może prowadzić do kapłaństwa – mówi Andrzej Urmański. Potem Stanisław został skierowany na doktorat z teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie. Święcenia kapłańskie ma otrzymać 9 maja, wraz z 31 diakonami, z rąk bp. Javiera Echevarii, prałata Opus Dei. – Teraz kończę doktorat na temat dialogu ekumenicznego z prawosławiem i już z niecierpliwością czekam na powrót na stałe do Polski pod koniec roku – mówi.

– Staś oznajmił nam o ostatecznej decyzji życia w kapłaństwie wtedy, kiedy Franek był diakonem – mówi Wanda Urmańska.

– Dopiero w klasie maturalnej zacząłem myśleć o swoim powołaniu. Wcześniej w liceum miałem sympatię. Kiedy pojawiła się u mnie wewnętrzna potrzeba, by bardziej zbliżyć się do Boga, zdecydowałem, że już ostatni rok gram w koszykówkę, a bardziej zaangażuję się we wspólnotę religijną – opowiada diakon Franciszek. – Myślałem o wstąpieniu do wspólnoty Emmanuel, w której są rodzice. Wtedy jeszcze na pytanie, czy idę do seminarium, odpowiadałem z pełnym przekonaniem: „Nie”. Pierwszy raz pomyślałem o kapłaństwie tuż przed maturą, kiedy pojechaliśmy z rodzicami odwiedzić Stasia w Rzymie i jednocześnie na rekolekcje prowadzone przez Szkołę Ewangelizacji (Emmanuel School of Mission). Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że Staś może zostać księdzem, ale pamiętam rozmowę z nim w Rzymie. Powiedział: „Świat bardzo liczy na Polskę”. Nie wiedziałem, o co mu może chodzić – wspomina młodszy z braci.

Cała atmosfera, włącznie z Triduum Paschalnym celebrowanym przez Benedykta XVI, sprawiła, że w maju Franek poszedł porozmawiać o powołaniu z kapłanem w swojej parafii. W sierpniu wybrał się w tej intencji na Jasną Górę. Pierwszego dnia pielgrzymki usłyszał, jak Mojżesz wysyła zwiadowców do Ziemi Obiecanej. Ci, wracając, opowiadali, że jest to wspaniała ziemia, choć niektórzy mówili o trudnościach w jej zdobyciu.

– W tamtym czasie moim dominującym przeżyciem był paraliżujący strach. Uważałem, że bycie księdzem jest czymś trudnym, niemożliwym do zrealizowania przeze mnie. Słowo biblijne przemówiło do mnie: „Zaufaj Bogu, On da ci siłę. To już jest Jego sprawa”. Jeśli się współpracuje z łaską Bożą, dostaje się odpowiedzi na pytania w różnym czasie, nie trzeba wszystkiego przyspieszać – opowiada Franciszek o odkryciu swojego powołania.

Poprowadzę

– Rodzina bardzo pomogła mi w odkryciu powołania, najpierw do Opus Dei, później do kapłaństwa – opowiada Stanisław Urmański. – Rodzice przekazali mi wiarę w sposób naturalny. W niedzielę chodziliśmy całą rodziną na Mszę Świętą do naszej parafii św. Jakuba na placu Narutowicza, ale nigdy nie było przymusu, chodziłem z całą rodziną, bo po prostu chciałem. Po Mszy zwykle chodziliśmy na rodzinny spacer, głównie na Pole Mokotowskie, rzadziej na Szczęśliwice. To była wspaniała okazja, żeby być razem na świeżym powietrzu, pograć w piłkę i toczyć rozmowy o wszystkim, w miłej atmosferze. Potem rodzinny obiad i po obiedzie, zwykle już pod wieczór, wspólna modlitwa. W Wielkim Poście śpiewaliśmy w domu Gorzkie Żale, w okresie Bożego Narodzenia – kolędy. To niby małe rzeczy, ale zostają w głowie i po latach rzeczywiście się je docenia – wyznaje.

– Jesteśmy zwyczajną rodziną – podkreślają rodzice. Mama jest psychologiem dziecięcym, tata – socjologiem z wielkim doświadczeniem nauczycielskim, dziś w MEN. Poznali się podczas studiów na KUL, a dwa tygodnie po obronie prac magisterskich wzięli ślub. Dla pięciorga swoich dzieci specjalnie wybierali patronów: Jan Chrzciciel, Maria od Bożej Rodzicielki, Stanisław Biskup, Antoni Padewski i Franciszek z Asyżu. Wszystkie dzieci weszły już w samodzielne życie. – Janek jest tatą czworga potomstwa, we wrześniu urodzi się piąte, Marysia spodziewa się w październiku czwartego dziecka, Antek jest numerariuszem Opus Dei – cieszą się Wanda i Andrzej Urmańscy.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter