25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież i cesarz

Ocena: 0
2021

Od razu wyjaśniam, że to nie będzie tekst o średniowiecznym sporze o inwestyturę. Po prostu sam nie wiem, bo różnie mówią, kto – św. Jan Paweł II czy „Kaiser” Franz Beckenbauer – pierwszy powiedział, że „futbol jest najważniejszą rzeczą spośród rzeczy nieważnych”. Przypomniało mi się to, gdy mój brat, człowiek poważny, dyrektor i kanonik, zadzwonił do mnie tydzień temu, prawie w nocy, z jednym tylko pytaniem: „Marek, czy ty to widzisz!?”. Siedziałem właśnie nad sprawami imigracyjnymi (w Brukseli nie mam Bundesligi), a Wojtek oglądał Lewandowskiego, roznoszącego w pojedynkę Wolfsburg. „Najważniejsza spośród rzeczy nieważnych”! To papiesko-cesarskie zdanie zawsze przypomina mi zakończenie „Czuwania” Johna Grishama. Neely Crenshaw, jedyny chłopak z prowincjonalnej szkolnej drużyny futbolowej, który przebił się do NFL, wspominając stare czasy, powtarza: „Licealna zabawa. Dziecinada. Dlaczego to było wtedy takie ważne”?

Tylko zabawa… Oczywiście, prawdziwe życie biegnie obok i bez przerwy niesie sprawy ważniejsze. Gdy Lewandowski strzelał swoje gole, a TVN zaczynał swoją fiestę – polski minister na Radzie Unii Europejskiej zgadzał się na system administracyjnego rozsyłania muzułmańskich imigrantów po Europie. Socjolodzy prognozują, że gdy nasze wnuki osiągną nasz wiek, Francja może być krajem zdominowanym przez islam. Houellebecq w swej antyutopii (?) pisze, że może to pójść znacznie szybciej. Co stanie się z Polską, jeśli damy się wepchnąć na drogę, z której państwa zachodnioeuropejskie nie mają już odwrotu? Dla naszych wnuków pięć bramek Roberta będzie równie mglistym faktem z historii futbolu jak zwycięstwo Zbigniewa Bońka w Pucharze Europy dla naszych dzieci.

 

Co będzie z Polską, jeśli damy się wepchnąć na drogę,

z której państwa zachodnioeuropejskie

nie mają już odwrotu?

 

A jednak „dlaczego to wtedy było tak ważne?”. Bo przez moment miliony ludzi przeżywały wspólnie nadzieję i radość, a tysiące polskich chłopaków, marzących o zawodowej grze w piłkę, zaczynały wierzyć, że oni też mogą. Tak jak Lewandowski, ten trochę starszy chłopak, który dokonuje cudów, bo wierzy w Boga, kocha żonę i chce wrócić do kraju, gdy tylko skończy grać w piłkę.

Z dwóch perspektyw – Stanisława Barańczaka i Gustawa Holoubka – zawsze bliższa mi była ta druga. Dla Barańczaka futbol w czasach PRL był tylko narzędziem propagandy i ogłupiania. Dla Holoubka – wielkim przeżyciem wspólnoty, gdy władza ją niszczyła. Nad ich myśleniem zaciążyły intelektualne biografie. Barańczak otarł się o marksizm, który do wszystkiego ma pretensje i wszystko oszpeca. Holoubek był człowiekiem wielkiej sztuki klasycznej, ukazującej z jasnością to, co niezwykłe, w tym, co najbardziej zwyczajne. Albert Camus mówił: „wszystko, co wiem o moralności i obowiązkach, zawdzięczam piłce nożnej”. Futbol to po prostu życie, spektakl życia. A zwykłe życie ludzi jest najważniejsze w życiu narodów. W ostatecznym rachunku w historii narodów chodzi o to, by ono trwało i by je chronić. A jeśli nie – to znaczy, że historia staje na głowie.

 

Marek Jurek
Idziemy nr 40 (523), 4 października 2015 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter